O maszynach

W tym miejscu kilka słów o podstawowym sprzęcie czyli maszynach do szycia na podstawie moich obserwacji/doświadczeń.

Niestety nie należę do szczęśliwców, którzy maja miejsce na postawienie w domu "rasowej" maszyny kaletniczej i jedyne co mi pozostało to maszyna domowa.

Dodatkowo na przekór wszystkim fachowym głosom zdecydowałem, że kupię nową maszynę, celowo nie podam jej nazwy, bo ogólnie większość domowych maszyn do szycia jest do siebie bardzo podobna i obawiam się, że ich możliwości są jednakowe. Mimo metalowych podzespołów maszyna raczej kiepsko sobie radziła z taktycznym szyciem.
Ostatecznie przy okazji trzeciej wizyty w serwisie zamieniłem kilka słów z fachowcem i zasugerował mi kupno "Łucznika" 466 albo 431 - oraz ich pochodne czyli 465 i 432 (wyjaśniłem, że nie mam miejsca na przemysłówkę) zastrzegając, ze: wskazany "Łucznik" nie powinien mieć mocniejszego silnika niż oryginalny (z oryginalnym nie ma możliwości zajeżdżenia tej maszyny, mocniejszy mógłby z czasem do tego doprowadzić) oraz wspominając, że te serie "Łuczników" wychodziły z fabryki trochę niedokładnie zsynchronizowane i często do ciężkiego szycia konieczne jest dokładne zsynchronizowane ich mechaniki.
Jakieś dwa tygodnie później miałem już "Łucznika" 466N, po konserwacji i regulacji u wspomnianego fachowca :)
Jeśli chodzi o jego obsługę (w sensie czynności związane z szyciem) to wymaga więcej od użytkownika niż zautomatyzowany "plastik", ale zdecydowanie lepiej radzi sobie z szyciem tkanin technicznych, taśm nośnych itp.
Nie powiem, że  pozbyłem się "plastikowej" maszyny - zostawię ją żonie do firanek ;) czasem dla własnego użytku do szycia delikatniejszych rzeczy typu jakiś ortalion czy siatka (oczywiście nicią nie grubszą niż 60 przy igle 100). "Łucznik" jest uzbrojony w igłę 120 pod nić 40.

Porównanie
Wypadałoby konkretnie napisać o wadach i zaletach wspomnianych maszyn. Po kolei.
1. "Łucznik" ma  więcej miejsca pod ramieniem (wokół igielnicy) co daje większą swobodę podczas szycia. Plastik ma w tym miejscu mnóstwo "polepszaczy" (automatyczny nawlekacz, dźwignia od automatycznej dziurki itp), które utrudniają pracę.



2. "Łucznik" ma przewagę nad plastikiem w kwestii wymiarów, a konkretnie obszaru roboczego / prześwitu pod ramieniem maszyny. Pozwala to na swobodniejsze przekładanie / lepsze prowadzenie materiałów podczas szycia .




3. "Łucznik" ma większy wznios stopki oraz większy wznios igły. O ile każdy orientuję się, że większy wznios stopi daje możliwość szycia grubszej warstwy to wiele osób nie zauważa, że wznios igły też ma na to wpływ i nie chodzi tutaj o taką błahostkę, żeby tylko igła szła wyżej jak stopka :) Gdybym nie doświadczył tego na "plastiku" w życiu bym na to nie zwrócił uwagi. Problem objawią się podczas dużej ilości warstw, które co prawda mieszczą się pod stopką, ale w momencie kiedy ząbki transportu zaczynają przesuwać materiał czubek igły jeszcze nie opuścił tkaniny!!! Jak łatwo się domyślić prowadzi to do częstego wyginania czubka igły!!! I takie "cuda" są obecnie produkowane seryjnie!!!


4. "Łucznik" ma trwalszą płytkę igłową. Przy okazji cechy nr 3 i wykrzywionych w "plastiku" igieł po ok 1,5 roku eksploatacji maszyny hobbystycznie jej płytka wygląda tak jakby była na prawdę z plastiku :) Dla porównania wrzucam obydwie płytki "Łucznika": uniwersalną, używaną przez wcześniejsze lata eksploatacji maszyny oraz założoną przeze mnie płytkę do ściegu prostego. Od razy widać, że są trwalsze.





Pozostaje klika cech, które nie muszą być poparte fotkami, wynikają one z samej zasady działania i łatwo znaleźć o nich konkretne info w sieci.

5. "Plastik" ma chwytać rotacyjny, który jest sporo wygodniejszy od wahadłowego ("Łucznik" 466). Dodatkowo jego przezroczysta przykrywka pozwala łatwo obserwować ilość nici na szpulce nici dolnej.

6. "Plastik" ma elektroniczną regulację prędkości szycia, co powoduje, że przy szyciu z mała prędkością nie zauważalny jest spadek mocy (igła uderza z jednakową / prawie jednakową) siłą niezależnie od prędkości szycia. W "Łuczniku" serii 4XX, gdzie regulacja jest oporowa (rezystor w szereg) mała prędkość szycia to zauważalny spadek mocy / siły uderzenia igły w materiał. I tutaj uwaga: mimo "strasznego wyglądu"  :) tej cechy / wady "Łuczników" 4XX jest ona do opanowania - trzeba tylko "wyczuć" "Łucznika".

7. W "plastiku"  ze względu na elektroniczne sterowanie silnika udało się zrobić taki mały bajer jak wybieranie położenia igły po zakończeniu szycia: są dwie możliwości: albo położenie górne (igła podniesiona), albo dolne (igła wbita w materiał). W "Łuczniku" trzeba tego pilnować i ustawiać manualnie, bo po puszczeniu przycisku rozruchowego igła może zatrzymać się w dowolnej kolejności (takie "pilnowanie" to kwestia przyzwyczajenia).

Wszystko co powyżej napisałem jest moją oceną tych dwóch maszyn i właśnie powyższe czynniki zadecydowały, że jednak to "Łucznika" 466N uważam za lepszy sprzęt do swoich zastosowań. Może ta stronka pomoże komuś w dokonaniu ostatecznego wyboru.

Tak z grubsza to chyba wszystko o czym miałem tutaj napisać. Jak coś mi się przypomni to dopiszę. W związku z doposażeniem się w "nowego" starego "Łucznika" 466N Seb uaktualnił baner :)

5 komentarzy:

  1. Łucznik ma jeszcze jedną genialną zaletę. Po niewielkich modyfikacjach, koszt niecałe 100 zł, można nim szyć dużo dłuższym niż fabryczny ściegiem, grubymi nićmi kaletniczymi, łączyć skaj, obszywać pasy skórzane czy 16 razy zgiętą kodurę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to prawda. Na samym początku zabawy z Łucznikiem, pan Wojtek z serwisu na Targowej zrobił mi taką modyfikację i od jakichś 8 lat maszyna chodzi jak złoto :)

      Usuń
    2. Czy mogłaby Oani podać zakłady gdzie dokonują takich modyfikacji?

      Usuń
  2. Jak dokonać modyfikacji żeby był większy, dłuższy ścieg w Łuczniku 432??

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie zakupiłem ww. model czyli 466 w celu nauki szycia i wykonania prostych elementów tapicerki samochodowej. Słyszałem, że maszynę można przerobić do lepszego szycia materiałów jak skóra, ale nie wiedziałem u kogo mogę to zrobić. Dzięki informacji z komentarza dowiedziałem się o serwisie na Targowej. Z ciekawości zapytam jaki był koszt takiej przeróbki? Serdecznie dziękuję za informację na blogu :)

    OdpowiedzUsuń