poniedziałek, 12 grudnia 2011

Logo :)

I stało się! Taktyczna Igła ma logo :) - kiedyś coś powstało i dla hecy umieściłem to na tkaninie dystansowej w swoim Go Bagu, po czym zobaczyło to Teresa z Moyo i stwierdziło, że jak już mam jakiś pierwowzór logo to trzeba to dopracować. I opracowała mi kilka plików graficznych (m. in. na pieczątkę do "metkowania"), do banera i szablony w różnym rozmiarze (np do wyszywania na tkaninie dystansowej czy nadających się do tego miejscach poszczególnych wytworów).
Z update'em banera podziała Sebastian, który go tworzył. Niestety  nie prowadzi żadnej stronki, więc linka nie będzie.

Poniżej pełna wersja logo.


Logo jest dość luźne w interpretacji: pierwotnie miały to być oczy "Złego" :), kilka osób bardziej skojarzyło to z oczami wilka/psa (według nich to nad oczami to nie rogi tylko uszy), a według pana, który wykonywał pieczątkę to "taki kotek" :) - z tego wszystkiego można by wysnuć wniosek, że jest to jednak "marketingowy sukces" "Złego" - bo wiele osób go nie rozpoznało jako "Złego" ;)
OK - niech każdy interpretuje po swojemu ale z tym kotkiem to już przesada :P

Tak więc od tej pory będę się mógł podpisać pod wszystkim wo wyszło spod igły mojej maszyny i trafiło w ręce rodziny czy bliższych znajomych.

czwartek, 17 listopada 2011

Go Bag

Go Bag

Tym razem stworzyłem coś bardziej na EDC, według własnych potrzeb, a ponieważ nie miałem pomysłu na bardziej autorska nazwę to Go Bag pozostanie takim bezimiennym Go Bagiem :)

Zasadniczo to trochę inspirowałem się Go Bagami MOAB, ale ostatecznie i tak musiałem pójść na kompromis pomiędzy swoimi wymaganiami i pomysłami, a tym co mogłem/umiałem stworzyć.

Generalnie chodziło mi o plecak na jedno ramię (możliwość przesunięcia na przód bez zdejmowania), rozmiar ok 8 litrów (komora główna) przy zachowaniu możliwości włożenia dokumentów w formacie A4 oraz jak zwykle możliwość rozbudowy (PALS). Dodatkowo chciałem mieć przejrzysty organizer dostępny w osobnej kieszeni. Później doszedł pomysł na umożliwienie dopięcia wewnątrz osobnego wkładu na hydrację (tak ok 1 litra) oraz dostępna z zewnątrz kieszeń na okulary przeciwsłoneczne.
Równolegle z pomysłami powstawał projekt. W końcu wziąłem się za robotę i po jakimś czasie miałem już gotowy Go Bag.

Materiały: strona zewnętrzna jakaś kodura, wewnątrz tkanina poliestrowa w panterę pustynną (jest lżejsza od kodury i w miarę jasna (lepiej widać co jest wewnątrz) taśmy i lamówka polipropylen, plastiki (klamry itp) poliamid typu 6 :)

Jak każdy prototyp/wyrób jednokrotny ma swoje wady - szekla jest chyba jednak za szeroka i trochę za bardzo wchodzi na szyję, ale jakoś daje radę - nie jest to wynalazek na długie wyprawy tylko do poruszania się po mieście: pozwala łatwo ogarnąć posiadane graty i bardzo dobrze daje sobie radę w środkach transportu (samochód, komunikacja publiczna itp).

Poniżej jak zwykle fotki.













sobota, 5 listopada 2011

Takie tam z Afganistanu ;)

Tym razem nieco inny post na blogu, coś w rodzaju "referencji" :)
Jakiś miesiąc temu Szwagier wrócił z IX zmiany i wreszcie mieliśmy okazję się spotkać i przejrzeć fotki. Oczywiście wyłudziłem kilka fotek, na których jest sprzęt szyty przeze mnie, z prawem do publikacji na blogu (twarze standardowo zasłonięte).
Taktyczni bez problemu się zorientują  gdzie "pracuje" Szwagier, nietaktycznym pozostawię łamigłówkę :P

Teraz o sprzęcie z fotek:
1. pas (z tego posta) - właściwie to z powodu braku czasu Szwagier dostał pas, który szyłem ręcznie dla siebie i jest dość prosty, ale Szwagier zastosował do niego osobny comfort pad i jakoś dał radę. Problemem był brak zaczepów do szelek oraz rozjeżdżająca się klamra (regulacje po bokach klamry - być może wynikało to z braku szelek). Główną zaletą była stosunkowo mała szerokość pasa - ładnie wpasował się poniżej plate cariera. Za jakiś czas powstanie bardziej udany pas dla Szwagra.
2. mini cargo (ostatnie z tego posta) - powstały dwie sztuki jedna dla Szwagra, druga została u mnie. Tutaj Szwagier nie miał uwag - widać dało radę w końcu takie małe cargo to żadna filozofia :)
3. mała apteczka (z tego posta) - miała być kieszonkowa, ale jednak wylądowała na kamizelce. Tutaj również zastrzeżeń nie było.

Teraz oczywiście fotki. Dwie pierwsze to pas z wyposażeniem zrobione gdzieś na poligonie, pozostałe to już "ciepłe kraje" ;)














Na zakończenie dopiszę tylko, że kolejny projekt już ponad tydzień temu skończyłem, teraz tylko muszę obfocić i wrzucić na bloga.

poniedziałek, 24 października 2011

Pouch na latarkę

Tym razem update bez czarów i taki trochę zapchajdziura, bo dawno miałem to wrzucić, ale tak się złożyło, że czasu brakowało (w ciągu 2 tygodni 3 szkolenia), dłubałem siez kolejnym projektem (efekty po świątecznym weekendzie).
Przy okazji robienia apteczki z poprzedniego update'u zrobiłem taki mały pouch na latarkę. Główne wymagania to jak zwykle, żeby był w MOLLE oraz zajmował tylko tyle miejsca ile wymaga ta latarka. Materiały jak cała seria Męcimir: tkanina poliestrowa w panterę pustynną i taśmy polipropylenowe. Wszytko jest na fotkach.






czwartek, 22 września 2011

Apteczka

Skończyło się lato i dzięki temu udało mi się znaleźć trochę czasu na kontynuowanie tego hobby (wcześniej korzystałem z lata). Na pierwszy rzut poszła apteczka. Ogólnie to już kolejna apteczka u mnie i trzecia mojego autorstwa. Pomysł powstał już wiosna, ale zawsze było coś innego do roboty i tak się odkładała na później.
Zawsze brakowało mi stosunkowo niewielkiej apteczki na krótkie wypady, zawierającej bardzo podstawowe graty, montowanej w systemie MOLLE/PALS, ale z możliwością szybkiego wzięcia. Te ostatnie wymogi przesądziły, że musi to być albo apteczka z wyciąganym panelem wewnętrznym albo zrywalna. Wszyscy Ci którzy są ogarnięci z wyposażeniem taktycznym doskonale wiedzą o co chodzi, tym mniej taktycznym napiszę, że chodzi o to, że zazwyczaj apteczka nie jest najczęściej używaną rzeczą na wszelkich wypadach i naprawdę nie ma konieczności trzymania jej na pasie/plecaku w zasięgu "pierwszego kontaktu" i najkorzystniej byłoby ją przytroczyć tam, gdzie będzie najmniej przeszkadzała. I zaraz powstanie amatorskie pytanie: a co w sytuacji kiedy będzie konieczność skorzystania z apteczki? - właśnie dlatego rozpatrywałem wybór pomiędzy wyciągana, a zrywalną - po prostu otwieram apteczkę i wyciągam panel z zawartością i kładę go w zasięgu działań. W przypadku apteczki zrywalnej po prostu odrywam ją z rzepa, który trzyma ja na platformie montażowej MOLLE. Ja pozostałem przy wyciąganym panelu ponieważ w moim mniemaniu rzep, który byłby na panelu z medykamentami po położeniu na ziemi mógłby zbierać śmieci (piach, źdźbła traw, igliwie) co mogłoby negatywnie wpłynąć na jego przyczepność później, ale pewnie zwolennicy apteczek zrywalnych znajdą jakieś argumenty przeciwko tym z wyciąganym panelem :) - rzecz gustu.

Zawartość apteczki z założenia miał być bardzo podstawowa, maseczka RKO, rękawiczki, koc NRC, gaziki, bandaże (w tym elastyczny), plastry, sól fizjologiczna oraz węgiel lub coś innego "na wstrzymanie" i paracetamol - zaraz posypią się gromy od wszelkich teoretyków medycyny, że w apteczce nie powinno być leków - jak nie chcą nie chcą niech nie noszą - to jest apteczka tzw osobista i noszę to co uznałem, że może mi być przydatne.

Budowa apteczki to właściwie zwykłe cargo o dobranych pod zastosowanie wymiarach, tyle, że z czerwoną taśmą na klapie. PALSy na bokach umożliwiają włożenie np lighsticków lub dopięcie noża ratowniczego lub nożyczek. W środku siedzi panel z kieszenią na rękawiczki, które można wyjąć bezpośrednio po otwarciu, bez wyjmowania panelu. Żeby było łatwiej zlokalizować uchwyt do wyciągania panela w warunkach słabszej widoczności doszyłem mały "pull tab" w kolorze "EMS red" ;)

Materiały to jak zwykle: tkanina poliestrowa w "panterę pustynną", taśmy polipropylenowe (w tym baza panelu) oraz klamra z poliamidu typu 6.

Podczas szycia oczywiście jak zwykle za późno przyszły pomysły na modyfikację / inne rozwiązania konstrukcyjne panela, ale skorzystam z nich może przy innej/kolejnej apteczce ;)

Dość już opisu :) - poniżej fotki.








poniedziałek, 23 maja 2011

Szwajcarskoniemieckie wdzianka aka Czworaczki :)

Wreszcie udało mi się upolować "szwajcara" w poszukiwanej przeze mnie odmianie (one Hand Army Knife) z tym, że z demobilu BW (dla niewtajemniczonych BundesWehr). Oczywiście do jego wygodnego noszenia w terenie (takie jest jego przeznaczenie) konieczny jest właściwy "pouch". Celowo pozostanę tu przy anglojęzycznym określeniu, bo rozważania: czy to "coś" na scyzoryk to bardziej kaburka czy pochwa - zostawmy filozofom - niech zajmą się wreszcie czymś pożytecznym :P

    "Kubraczek" na scyzoryk z założenia miał mieć MOLLE (jak zdecydowana większość moich wytworów), miał pasować dokładnie do wspomnianego noża, także z dopiętą "smyczą". Skorzystałem ze spostrzeżeń mądrzejszych i projekt zrobiłem tak,żeby całość nie byłą szersza niż szerokosć komórki PALS - w ten sposób nie marnuję cennego miejsca na pasie.
Ostatecznie wyszło tak, że korzystając z nowej dostawy materiałów powstały cztery takie pouche w różnych kolorach (szaleństwo kolorostyczne - mam nadzieję, że nikt tego z tęczą nie skojarzy), z czego dwa z nich pójdą sobie w Polskę "as a gift" :) do identycznych scyzorów.
    Materiały to tym razem kodura w trzech kolorach (oliwka, ciemna zieleń i czarny) oraz ta sama tkanina poliestrowa w panterę co zwykle, taśmy polipropylenowe oraz "firmowy" rzep.

    Poniżej zdjęcia Czworaczków (po raz ostatni razem :P)









środa, 18 maja 2011

Pokrowiec na GPS

Jakiś czas temu dostałem GPSa Garmin eTrex Vista - prawdziwy weteran: na przełomie 2007 i 2008 przebywał w "ciepłym", górzystym kraju ;)
Odkąd trafił do mnie, na kilku wypadach nosiłem go w kieszeni na rękawie i było właściwie ok - miał dobry zasięg (poza miastem), nie ciążył, mogłem go łatwo dostać. Dopóki pogoda pozwalała na noszenie mojego ulubionego polara z kieszeniami na rękawach obywałem się bez pokrowca. Noszenie GPSa w kieszeni na rękawie polara ma też ten minus, ze kiedy trzeba założyć na polar kurtkę przeciw deszczową nie mam już dostępu do GPSa. To były główne przyczyny "wyprodukowania" własnego pokrowca na GPS.
Analizując różne pokrowce oglądane w sieci , w katalogach i u ludzi stwierdziłem, że właściwie w moim przypadku wystarczy zwykły (najprostszy) pokrowiec w systemie MOLLE, który będę nosił na szelce plecaka hydracyjnego "Mścigniew" :) Wymagania były proste:
- nie musi chronić przed opadami, bo sam eTrex jest zrobiony w standardzie IPX7
- mocowanie musi być na jednej kolumnie MOLLE (wspomniane mocowanie do szelki "Mścigniewa") - montaż na szelce powoduje, że GPS jest dosć wysoko i ma dobry horyzont radiowy, co w przypadku słabych sygnałów jest bardzo korzystne dla dobrego odbioru (ciekawe ilu z Was zdaje sobie sprawę jak niskie są poziomy odbieranego sygnału GPS na ziemi)
- łatwy dostęp do GPSa w celu swobodnego dokonania odczytu.

Materiałowo jest to to co zwykle: tkanina poliestrowa w panterę pustynną (ta sama co "Męcimir" i "Mścigniew"), taśmy polipropylenowe, rzep "firmowy" w kolorze 630.
Fotki poniżej.